Założenie firmy - opowieść na 20-lecie

Opowieść, której jeszcze nie było
"20 lat minęło jak jeden dzień!"
To już 20 lat razem... 20 lat minęło od powstania naszego polskiego Królestwa Cytryn, nieprawdopodobne jest to jak ten czas leci!
Chcemy podziękować wszystkim, którzy przez ten cały czas nas wspierali oraz tym, którzy są z nami od niedawna! To dzięki Wam odnieśliśmy sukces! To dzięki Wam inni ciągle nas poznają! To dzięki Wam zostaliśmy inspiracją dla innych firm!
W szczególności chcemy podziękować tym, którzy są z nami od samego początku i wiedzą jak ciężko było nam rozwinąć skrzydła do takich rozmiarów jak dziś! Dziękujemy za wiarę i wsparcie! Za wszystkie złożone zamówienia, piękne maile i wiadomości, które dodają nam jeszcze więcej energii i motywacji aby się rozwijać i tworzyć naturalne pyszności!
Wszystko zaczęło się 20 lat temu w naszym rodzinnym domu. Poranna herbata bez cytrynek z rumem nie miała sensu, już nie smakowała tak dobrze. Tak przyzwyczailiśmy się do ich smaku, że zabieraliśmy je ze sobą dosłownie wszędzie!
Każdy kto nas odwiedzał zachwycał się ich smakiem. Dziękuję znajomym, którzy namówili mnie do otwarcia działalności, a w szczególności mojemu Tacie, bez którego to by się nie udało. Każdy z nas miał swoje zadanie w firmie i jasno wyznaczony cel - PODZIELIĆ SIĘ NASZYM ULUBIONYM SŁOICZKIEM! Początki były okropnie trudne, nikt nie znał tego smaku, większość była nastawiona bardzo sceptycznie, ale z czasem znaleźliśmy swoje grono odbiorców, którzy tak samo jak my docenili naturalność naszych przetworów. Dziś możemy pochwalić się ogromną bazą klientów kochających nasze przetwory!
Miałam 32 lata i zero doświadczenia, za każdym razem gdy robiłam dwa kroki do przodu to przy okazji trzy w tył. Na samym początku nie zdawałam sobie sprawy jak ciężko będzie dojść do tego miejsca, w którym dziś jestem. Jako założyciel musiałam walczyć o dosłownie każdy słoiczek, być pracownikiem na każdym stanowisku i robić wszystko. Nie było miejsca na odpoczynek i narzekanie, byłam tylko ja i ciężka praca. Ludzie nie wiedzieli jak korzystać z mojego produktu, co wcale mi nie pomagało go sprzedać. Więc musiałam obrać inną taktykę i najpierw nauczyć ich co z tym robić. Bywały momenty, że chciałam się poddać, ale wtedy zawsze mogłam liczyć na rodzinę i jej wsparcie. To dzięki nim zawdzięczam sukces firmy. Po kilku miesiącach mi się udało! Pierwszy słoiczek sprzedany! Co to była za radość... Poczułam, że mi się uda, że mogę to zrobić. Pamiętam te wszystkie faktury wystawiane ręcznie, które musiałam poprawiać po kilkanaście razy bo zawsze popełniłam jakiś błąd. Mimo wielu trudności pozyskiwanie klientów i tworzenie nowych smaków zawsze sprawiało mi wielką przyjemność, do tego odkrywanie całej historii rodzinnej pochłonęło mnie bez końca. To mi nadawało siły tak samo jak rodzina, która nie opuszczała mnie na krok i byli zawsze gdy tego potrzebowałam.
Po roku udało mi się zatrudnić jedną osobę, i jest ze mną do dziś. Z czasem nasz zespół powoli się powiększał. Dołączył do nas mój Tata, który nie tylko pomógł w wybudowaniu hali, ale również jest odpowiedzialny za wprowadzanie nowych smaków. To właśnie on pokazał mi rodzinne przepisy z dziennika babci Matyldy. Dziś mamy firmę zatrudniającą prawie 20 osób. Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia. Dziękuję wszystkim pracownikom, którzy tak prężnie działają i dbają o to aby firma się rozwijała. Wszystko co robimy, robimy z myślą o naszych klientach. To dla Was się rozwijamy i nadal trwamy w założeniu SMACZNIE I ZDROWO.
Moim marzeniem było aby to zawsze była rodzinna manufaktura, aby to co robiliśmy na początku nie zmieniło się w jedną z firm, które zapominają o swoich podstawowych założeniach. Miało być smacznie i zdrowo jak u babci I NADAL JEST!
Gdy firma zaczęła się rozwijać, do pomocy czasem przychodził mój syn Kamil, co mnie niesamowicie cieszyło. Widziałam zaangażowanie w jego oczach i liczyłam, że moje marzenie nabierze rozmachu. I tak się stało - w 2013 roku Kamil oficjalnie zaczął pracować w firmie. Początkowo na magazynie. Był odpowiedzialny za wszystko co związane z paczkami. Szybko okazało się, że Kamil ma dryg, wpadał na dobre rozwiązania, nad którymi wcześniej nikt się nie zastanawiał, upraszczał wiele procesów logistycznych. Po jakimś czasie zauważyłam, że jego zaangażowanie wzrosło jeszcze bardziej, że firma stała się dla niego czymś ważnym a nie tylko miejscem, w którym pomaga. Dostawał coraz bardziej odpowiedzialne zadania, sam realizował wiele pomysłów. Zaczął wyszukiwać maszyny, które pomogły nam w produkcji i usprawniły cały proces. Dzięki jego ciężkiej pracy mogliśmy pozwolić sobie na zwiększenie produkcji. Dziś jest już współwłaścicielem, który dba o rozwój i nowoczesność firmy, a ja po wielu latach trudnej pracy mogę pozwolić sobie na odrobinę wytchnienia, bo wiem, że mogę na nim polegać.


